Zastanawialiście się kiedyś, o ile życie było by łatwiejsze, gdybyśmy nie mieli żadnych ograniczeń? Nie mówię tutaj o ograniczeniach stawianych nam przez rodziców, które (czy nam się to podoba, czy nie) są nam potrzebne. Chociaż i te czasami podchodzą pod tą kategorię.
Największym ograniczeniem jest czas... Kto, do cholery jasnej, powiedział, że w nocy jest czas na spanie, a w dzień na pracę, zabawy, itp. Pomyślcie! Noc jest taka piękna...
Gwiazdy, księżyc, które zawsze są na niebie ( choć nie zawsze widoczne) sprawiają, że czuję się malutka, ale jednocześnie napawają mnie spokojem.
Ciemność, jaka wtedy panuje, wcale nie jest wadą ( mówię to ja!! , a nie jestem wielbicielką ciemności). Powoduje ona wspaniałą atmosferę. Tajemniczość, adrenalina, ciekawość...
Cisza... Możesz spokojnie usiąść nad brzegiem strumyka i patrzyć w odbijający się w nim księżyc, i w spokoju pomyśleć.
Czy nie było by fajnie, gdybyśmy nie musieli się przejmować, że jest już za późno, żeby gdzieś pójść, żeby coś zrobić..? Nie przejmować się, że dziś już nie zdążysz czegoś zrobić, bo trzeba iść spać. Nie przejmować się, że następnego dnia musisz stawić się w określonym miejscu, o określonej godzinie...
Czas nam ucieka, czas nas goni. Czasu mamy za mało, lub za dużo. Zawsze jest źle... A co, gdyby nie było czasu...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz